#1 2006-09-16 22:08:01

Danuśka

Bocianobabka

Zarejestrowany: 2006-09-16

Kociaki Danuśki

Cześć, jestem Pusia!

http://images1.fotosik.pl/178/9c6a777bd17bd4f4.jpg

Urodziłam się na początku maja 2003 na działce. Byłam kotem działkowym do pażdziernika 2004. Od tego czasu mieszkam w domu, na 48 metrach kwadratowych.
Na działce miałam do swojej dyspozycji altankę ze strychem. To był tylko mój domek, inne koty nie miały tam wstępu. Ja miałam na szyi kluczyk i sobie sama otwierałam specjalne pusiodrzwiczki.

http://images3.fotosik.pl/237/4d6c92556fb4fcf4m.jpg



Mogłam wtedy ganiać po działce, wąchać kwiatki i tarzać się w trawce.

http://images1.fotosik.pl/246/127cfc368e710996m.jpg http://images4.fotosik.pl/201/4e2c63d16a17e5b2m.jpg



Mamusia mówi o mnie "Księzniczka Pusia"!

Ostatnio edytowany przez Danuśka (2006-11-08 13:22:56)


Ludzie dzielą się na tych, którzy kochają koty i na tych pokrzywdzonych przez los... Oskar Wilde

Offline

 

#2 2006-09-19 10:28:05

Danuśka

Bocianobabka

Zarejestrowany: 2006-09-16

Re: Kociaki Danuśki

Cześć! Jestem NOSIO!
Urodziłem się na działce 5.maja 2004. Wychowywały mnie jednocześnie dwie mamusie, bo mamusia, która mnie urodziła, dała mnie pod opiekę mojej drugiej, człowieczej mamusi.

Na tym zdjęciu strasznie się przestraszyłem i fukam na obiektyw, który jest większy ode mnie:

http://images1.fotosik.pl/101/902196a8ddd54714.jpg

http://images1.fotosik.pl/178/169ac3970e535a56m.jpg http://images3.fotosik.pl/168/63a7bed8ab4fa7d6m.jpg To są moje obie mamusie.

http://images4.fotosik.pl/132/168b30599fe58c13m.jpg http://images4.fotosik.pl/132/a9941460a327ae84m.jpg  Wujkowi Elegantowi wchodzę na głowę!

http://images1.fotosik.pl/178/4b2729761c1e70bfm.jpg To moja pierwsza wspinaczka na drzewo.

http://images2.fotosik.pl/169/95abf39163e7d52am.jpg Tu jestem wytrawnym wspinaczem!

http://images3.fotosik.pl/168/225d15d7c16a8562m.jpg http://images2.fotosik.pl/169/d099be29454abd74m.jpg http://images2.fotosik.pl/169/81bf5e05c75eb82fm.jpg http://images4.fotosik.pl/132/175fe6f87130e385m.jpg

http://images2.fotosik.pl/169/44d741f30c7d2f27m.jpg Tu już nie jestem dzieckiem tylko dużym kociakiem!

I na koniec mój piękny portrecik:

http://images3.fotosik.pl/168/eebf2fce8e25805c.jpg

Ostatnio edytowany przez Danuśka (2006-09-20 07:32:06)


Ludzie dzielą się na tych, którzy kochają koty i na tych pokrzywdzonych przez los... Oskar Wilde

Offline

 

#3 2006-09-28 22:06:15

Danuśka

Bocianobabka

Zarejestrowany: 2006-09-16

Re: Kociaki Danuśki

A teraz coś extra!
   Wiecie co.... Jestem jak... Violetta Villas!!! Nie, nie, oczywiście na starość ja, wyjec, nie uzyskałam taaaaaaakiego głosu, ale...
   Przychodzę dziś na działkę a tam jeden wielki pisk w części północnej, niedaleko płotu. Dwa maciupkie kiciusie, jeden pusiopodobny a drugi czarny, bez białych dodatków. Nie skojarzyłam, że tu coś nie gra, tylko pomyślałam, że to Babcia Brązia już przyprowadziła mi swoje małe, urodzone gdzieś na innej działce prawdopodobnie 12.września, i poszła może po trzeciego a maluszki za nią płaczą. Ponieważ jeden miał całkowicie zaklejone lewe oczko, wzięłam je do altanki, przemyłam oczko, zakropiłam antybiotyk. Dzieciaki okazały się być chłopczykami.
   Płacz był nieziemski, starzy działkowcy przestraszeni uciekali!!! Obcięłam kawalądek ręcznika, nasączyłam w mleczku i one to ssały. Zjawiła się Babcia Brązia i....zlekceważyła maluszki, które dalej płakały, niewątpliwie z głodu.
    Wtedy zrozumiałam, że to są podrzutki!!!! Pani Violetcie też podrzucano koty przez płot!!!! Sąsiedzi na działkach wiedzą, że ja jestem kocia mama, więc w taki sposób pozbyli się kłopotu.
   Co było robić? Przywiozłam do domu takie dwa śpiewające kanarki w klatce. Domownicy zdumieni. Ciekawski Nosio bardzo nieufny, boi się zbliżyć, Pusia obrażona, siedzi w drugim pokoju.
    Oczywiście jestem przygotowana na wszelkie okoliczności, mam buteleczki, smoczki, mleczko w proszku dla noworodków. Maluszki pojadły i ucichły. Śpią teraz słodko w swoich objęciach. Będę musiała dla nich poszukać domu, bo na działce, wśród obcych sobie kotów byłoby im trudno a w dodatku zima idzie.
    Domownicy są na mnie oburzeni, zwłaszcza Pusia. Pusia w swoim czasie przez cały rok nie mogła mi darować wzięcia do domu Nosia.... Domownicy nawet kolacji nie zjedli, choć dostali to, co najbardziej lubią.
    Takie maleńkie kotki trzeba karmić co 2 godziny. Teraz odsypiają całodzienne stresy. Zobaczymy, jak to będzie. Zaraz je wsadzę do klatki i mam nadzieję, że domownicy przyjdą się do mnie na nocne przytulanki.....


Ludzie dzielą się na tych, którzy kochają koty i na tych pokrzywdzonych przez los... Oskar Wilde

Offline

 

#4 2006-10-03 15:11:57

Danuśka

Bocianobabka

Zarejestrowany: 2006-09-16

Re: Kociaki Danuśki

Moje małe sierotki chowają się zdrowo i przybierają na wadze a ja jestem matka karmiąca i podcierająca pupcie! Na imię mają Mruczek i Węgielek.

http://images1.fotosik.pl/197/d824935630278e63m.jpg pierwsze zdjęcie jeszcze na działce,

http://images2.fotosik.pl/188/71b121b8a07ad93em.jpg http://images4.fotosik.pl/151/34a71d99abd80584m.jpg http://images3.fotosik.pl/187/30f969fd36927fabm.jpg
http://images4.fotosik.pl/151/867cc90696e8bdf4m.jpg http://images1.fotosik.pl/197/b8920cd797eb0563m.jpg http://images4.fotosik.pl/151/c833b2d3cf05ccdem.jpg

Wujek Nosio jest bardzo zaintrygowany maluchami. Ogląda, obwąchuje, ale jeszcze się ich boi...


Ludzie dzielą się na tych, którzy kochają koty i na tych pokrzywdzonych przez los... Oskar Wilde

Offline

 

#5 2006-10-03 19:48:04

Agaa

Bocianek

7818501
Zarejestrowany: 2006-09-21

Re: Kociaki Danuśki

Cudowne to Twoje kocie zoo, Danusia. Ja nadal nie mogę odżałować straty mojej Miki....


Wiedzieć, co się wie, i wiedzieć, czego się nie wie - oto prawdziwa mądrość. Konfucjusz

Offline

 

#6 2006-10-03 20:21:35

luska

Bociuś

Skąd: Warszawa
Zarejestrowany: 2006-09-18

Re: Kociaki Danuśki

Ale słodkie te maluszki. A czarnulek to kolos jakiś. Tak przynajmniej wygląda. Mają dzieciaczki szczęście, że Ciebie spotkały. Jestem pewna, że wyrosną na piękne, mądre koty.  Czy będziesz im szukać domków czy zostaną u Ciebie?  A wujek Nosio to chyba dumny. Mam nadzieję, że Pusia już się oswoiła z nowymi braciszkami i już się nie dąsa.  Nie wypadało jej przecież ich od razu zaakceptować, musiała okazać swoje niezadowolenie i ukarać dwunożną. Ale koty to ciekawskie zwierzaki i zawsze ciekawość zwycięża. Wyściskaj całą czwóreczkę od cioci Luski.


"Kochałem psy. Koty naprawdę nigdy mnie wiele nie obchodziły. Tak było przynajmniej do chwili, gdy ożeniłem się z kobietą uwielbiającą koty. Ja chciałem psa, ona kota, poszliśmy więc na kompromis i zostaliśmy właścicielami dwóch kotów."  William J. Thomas

Offline

 

#7 2006-10-03 20:56:58

Danuśka

Bocianobabka

Zarejestrowany: 2006-09-16

Re: Kociaki Danuśki

Maleństwa mają aktualnie po 320 gramów, przybyło im po 40 gramów. Waga jest orientacyjna. bo jak wkładam kociaka do miseczki na wadze to wiercipiętek szaleje i waga fika. Ale codziennie przybierają po 10 gramów. Na zdjęciach jest zaburzenie proporcji, bo Nosio jest na drugim planie a maluchy bliziutko obiektywu. Obie sierotki są takie same, choć Węgielek ma nieznacznie wiekszą główkę niż Mruczek. Oni są długości ogona Nosia!!! Fakt, że Nosio jest olbrzymim kocurkiem...
   Pierwszej nocy klatkę z sierotkami miałam przy łóżku, więc oboje domownicy poszli spać do drugiego pokoju! Od drugiej nocy klatka jest w kuchni, nie dostają światłem po oczach i przesypiają ok. 9 godzin bez przerwy. Domownicy wrócili do spania na swoim ulubionym materacyku czyli na mnie.
   Nosio obwąchuje malców pod ogonkiem i bacznie się im przygląda, natomiast jak któryś podchodzi do niego "nos w nos" to jeszcze Nosio się płoszy. Pusieńka trzyma dystans, ale już nieco mniejszy.
   Załatwiają się w jednym kącie kuchni na podłodze, więc jutro rano postawię tam płaskie naczynie ze żwirkiem (mała kuweta jest dla nich zbyt wysoka) i zobaczymy, jak będzie przebiegać nauka higieny. W kocich książkach podają, że kocia mama uczy czterotygodniowe kociątko grzebania odchodów. Oni, na moje oka, nie mają jeszcze nawet trzech tygodni.
   Wczoraj, gdy karmiłam Węgielka, Mruczek-taternik wszedł mi nogawką spodni aż do kolana. Musiałam wstać i spuścić spodnie, by wyszedł górą!!! 
   Gdyby to nie była jesień to mogłabym ich po dwóch miesiącach życia próbować zadomowić w altance i wśród działkowców, ale tak... W połowie listopada - nie ma mowy! Przez te pięć dni bardzo się do nich przywiązałam i ciężko by było ich oddać w obce ręce... Można by  było spróbować wiosną, w kwietniu, ale czy wtedy nie będą za duże na zmianę i środowiska, i klimatu? Zobaczymy... Na razie są w domu i jest o.k. Najgorsze, że w październiku mi się szykują dwa wyjazdy ponad dwudobowe. No i żeby Pusia sierotki zaakceptowała. Bo Pusia jest najważniejsza!


Ludzie dzielą się na tych, którzy kochają koty i na tych pokrzywdzonych przez los... Oskar Wilde

Offline

 

#8 2006-10-03 23:41:52

luska

Bociuś

Skąd: Warszawa
Zarejestrowany: 2006-09-18

Re: Kociaki Danuśki

Kotki nawet bardzo małe błyskawicznie uczą się, do czego służy kuweta. Na dowód załączam zdjęcie maleństwa 4-tygodniowego - kociczka jeszcze dobrze chodzić nie umiała, ale z kuwety korzystać - a i owszem.  (Kociątko zostało przez moją znajomą karmicielkę kotów zabrane z ulicy razem z siostrzyczką w wieku ok. 3 tygodni - na pewno by nie przeżyły. Teraz już mają ok. 4 miesięcy, znalazły fantastyczny domek - są razem i są szczęśliwe).

http://images1.fotosik.pl/197/406648421f49a45cm.jpg

A tu obydwie siostrzyczki (już trochę starsze):

http://images3.fotosik.pl/188/d27af1e1122673a7m.jpg


"Kochałem psy. Koty naprawdę nigdy mnie wiele nie obchodziły. Tak było przynajmniej do chwili, gdy ożeniłem się z kobietą uwielbiającą koty. Ja chciałem psa, ona kota, poszliśmy więc na kompromis i zostaliśmy właścicielami dwóch kotów."  William J. Thomas

Offline

 

#9 2006-10-16 12:01:44

Maryla

Bociek

Zarejestrowany: 2006-09-21

Re: Kociaki Danuśki

Danuśka - ty to jesteś prawdziwa kocia mama kotki są piękne tak trzymaj

Offline

 

#10 2006-10-17 12:04:33

Danuśka

Bocianobabka

Zarejestrowany: 2006-09-16

Re: Kociaki Danuśki

Opiszę Wam teraz, co działo się z Mruczusiem. Minął już tydzień od tych wydarzeń i nabrałam już dystansu do sprawy ale było strasznie...

   Sierotki trafiły do mnie wieczorem w czwartek, 28.września. Pierwszy tydzień minął bezstresowo. Pierwsze problemy pojawiły się w sobotę 7.X.
    Rano sierotki szataniły, każdy zjadł po całej a' 50ml buteleczce mleczka, przenieśliśmy się do pokoju, mieliśmy sesję fotograficzną i ok. 12 zasnęli. Ja siedziałam cały czas w komputerze, oni spali przytulenie do mnie. Węgielek się uaktywnił, biegał, wypił kolejne pół buteleczki a Mruczek nadal spał. Około 17 zaczęłam szykować sie na działkę a tu Mruczuś jakiś taki wiotki, senny, przeszedł kilka kroków z zaburzenia równowagi. Nie odzywał się, Węguś go zachęcał do zabawy a Mruczuś nic. Bez odruchu ssania.
    Poleciałam do garażu niosąc go w rękach, wsadziłam do kartonowego pudełka i tak jechaliśmy do weterynarza: on w bezruchu, cichutki a ja zalewałam się łzami. Nie miał temperatury, dostał dwa zastrzyki. Jak wracalismy to już chodził po pudełku.
   W domu zaczął chodzić po kuchni, Węguś go zachęcał do zabawy ale jeszcze nie chciał, więc dla spokoju włożyłam go do klatki i pojechałam na kwadrans na działkę i do garażu. Jak wróciłam, Mruczuś odzyskał wigor, olał buteleczkę z wodą i domagał się mleczka, które łapczywie wypił. Siusiu i kupki w normie cały czas. Noc przespali w klatce, rano wypili jednakowo po 40ml mleczka, piszczeli i biegali po klawiaturze. Wszystko wróciło do normy.
   Niedziela minęła bezstresowo. W poniedziałek rano, 9.X, wszystko było cudownie, Mruczuś podjadał Nosiowi resztki z miseczki, więc nawet dołożylam mu saszetkę dla dzieci. Węguś też to jadł. Jak wychodziłam na 14 do pracy to Mruczuś był trochę senny, niepokoiłam się i dałam go do zamkniętej klatki. W domu byłam o 18 i zastałam charczącego, umierającego Mruczka...... Pojechałam natychmiast do weta, dostał znowu zastrzyki, ale nie miałam już żadnej nadziei, bo nie miał nawet odruchu rogówkowego.... Wysychały mu rogówki, bo miał otwarte oczka, więc zakropiliśmy je solą fizjologiczną i praktycznie nie było reakcji. Ślad reakcji bólowej przy zastrzyku.
    Siedziałam potem długo w kuchni trzymając go na rękach. Potem leżał z pudełeczku wstawionym do zamkniętego transporterka, który postawiłam koło łóżka. Węgielek został w kuchni. Nosio, który zawsze śpi mi w nogach, tym razem położył się przy buzi, jakby chciał mnie pocieszyć. Pusia obok. Wszystko wskazywało na to, że rano w pudełeczku będę mieć sztywne zwłoki Mruczusia. Pojadę na działkę i zakopię go pod gruszką.....       
    O 1.30 usłyszałam drapanie w pudełku. Myślałam, że to skurcze przedśmiertne. Mruczuś nadal źle oddychał, ale podnosił główkę. Po chwili znowu leżał. Postawiłam sobie pudełko przy głowie, koty leżały obok.
    O 3.30 wyszedł z pudełka! Zrobił kilka chwiejnych kroków i zasnął. Miał już prawidłowy, spokojny oddech a we mnie wstąpiła nadzieja co do przeżycia. Bałam się, że może być odkorowany. Czuwaliśmy nadal w trójkę, Domownicy cały czas czuli, że coś się dzieje.
    Obudził się ok. 5 i miał już  odruch połykania. Miał wyschnięty języczek. Wyciskałam mu ze smoczka na języczek po kropelce wodę, którą połykał. Najważniejsze był nawodnienie go, bo nic nie pił od południa a w takim małym ciałku brak kilku mililitrów wody to już wielki problem. Potem zaczęłam wyciskać na języczek po kropelce mleczko.
    Było jasno, jak poszliśmy do kuchni, wrócił mu odruch ssania, wypił 10ml mleczka, zrobił do żwirku ładną kupkę i siusiu. Około 7 zamknęłam obie sierotki luzem w kuchni i poszłam spać. Przespałam godzinkę, wystarczyło.
    I od tego czasu Mruczuś jest zdrów jak ryba, biega, wspina się po mnie mały taternik. Nie ma żadnych następstw tak długiej śpiączki i odwodnienia. Pojechaliśmy we wtorek wieczorem na wizytę kontrolną i pan doktor nie poznał Mruczusia, nie mógł uwierzyć, że jego pacjent przeżył... Niewiarygodne. Niesamowicie silny organizm.
    Analiza przyczyny.... Nie miał zaburzeń pokarmowych tylko zaburzenia neurologiczne. Nie gorączkował. Ja widzę tylko jedną przyczynę: podjadanie żarełka z miseczki Nosia w sobotę i w poniedziałek, przy czym w poniedziałek ja mu jeszcze dołożyłam saszetkę dla dzieci. Może w tym żarciu z saszetek jest coś takiego, co mu szkodzi, bo on np. nie ma jakiegoś enzymu rozkładającego składniki, które potecjalnie są toksyczne? W każdym razie jest związek czasowy z tym jedzonkiem.
    Mruczuś ma wielki apetyt, atakuje moje jedzenie, dobiera się do dorosłych chrupek. Wszystko mu zabieram. Teraz daję im chrupki "royale" dla miesięcznych kociaczków. Pojutrze miną trzy tygodnie, odkąd jesteśmy razem, czyli mają mniej więcej 5 tygodni życia.
   Za kilka dni jedziemy razem w daleką podróż, kupiłam już wielką klatkę, która zajmuje całe tylne siedzenie autka. Mam nadzieję, że jakoś to będzie w podróży - przed nami 400 km w jedną stronę, jedziemy na 2,5 doby.
    Nosio uwielbia sierotki, bawi się z nimi, liże im futerko, wylizuje pod ogonkiem. Rano Nosio leży przed kuchnia i czeka, kiedy wreszcie otworzę drzwi i wypuszczę malców. Jest dla nich przyszywanym tatusiem! Będzie za nimi tęsknił, jak wyjedziemy! Pusia kilkakrotnie ich obwąchiwała. Będzie dobrze, Pusia ich zaakceptuje. Bo oni już są domownikami na zawsze!!!

Ostatnio edytowany przez Danuśka (2006-10-17 12:08:34)


Ludzie dzielą się na tych, którzy kochają koty i na tych pokrzywdzonych przez los... Oskar Wilde

Offline

 

#11 2006-11-08 13:14:00

Danuśka

Bocianobabka

Zarejestrowany: 2006-09-16

Re: Kociaki Danuśki

A kto ja jestem??? Jestem Mruczuś! Prawda, że jestem już duży???
Jutro mija już 6 tygodni, jak mamusia nas znalazła, mnie i mojego braciszka Węgusia!

http://images4.fotosik.pl/201/cf66052d3b97a874.jpg


Ludzie dzielą się na tych, którzy kochają koty i na tych pokrzywdzonych przez los... Oskar Wilde

Offline

 

#12 2007-09-11 12:33:06

tanja

Bocian

Skąd: Szczecin
Zarejestrowany: 2006-09-18

Re: Kociaki Danuśki

Za zgodą Danuśki prezentuję działkowe 3-kociaki urodzone 2-sierpnia 2007.
Na 1-zdjęciu ich mama Petusia (ze swoim-chyba poprzednim- kociaczkiem Szarusią).Dwa kociaczki urodziły się całe białe,a ten trzeci-czarny,jak węgielek.O rany.

http://images6.fotosik.pl/51/c04c3b16aa78c59dm.jpg   http://images6.fotosik.pl/51/d1b58495831d6c9am.jpg   http://images6.fotosik.pl/51/42f653dc1e12e383m.jpg   http://images6.fotosik.pl/51/810094935af9ac8em.jpg

6-września Danuśka zrobiła im kolejne zdjęcia,ale to chyba jedna i ta sama biała Mysia,a moze obydwie biale.Hm...Nie zapytałam się.

http://images6.fotosik.pl/51/8d9775512b41510em.jpg   http://images6.fotosik.pl/51/7ddbef6442aa3453m.jpg   http://images6.fotosik.pl/51/b09914a798982620m.jpg   http://images6.fotosik.pl/51/1f1157e939c9b5a8m.jpg

Białe kuleczki przeobrażają się w biało-beżowe kicie,jakby ich ojcem był syjamski kot.Tak przypuszcza Danuśka.
A poza tym jej kocia rodzinka powiększyła się 15-sierpnia o kolejnego domownika-Pchełkę ("Kotek na oko dwumiesięczny, pusiopodobny...").

c.d.n.


Nadzieja jest tęczą rozpiętą nad burzliwym potokiem życia.

Offline

 

#13 2007-09-11 14:37:25

Maryla

Bociek

Zarejestrowany: 2006-09-21

Re: Kociaki Danuśki

Jejku jakie fajne kociulki

Offline

 

#14 2007-09-11 18:47:58

tanja

Bocian

Skąd: Szczecin
Zarejestrowany: 2006-09-18

Re: Kociaki Danuśki

Tak,jak myślałam-zdjęcia Danusi z 6-września przedstawiają tego samego kotka "Mysię"w 4-odsłonach (czarny kotek to "Czarnusia").I tu smutna wiadomość,którą przed chwilą otrzymałam.Drugi z białych kotków "Mysiek"-nie żyje.Nie chciał jeść i pić,nie ssał mamy.
Za to pozostałe rodzeństwo ma się dobrze,je z apetytem,chociaż trochę jest zakatarzone.
Zdjęcie domownika "Pchełki"-wkrótce.

Ostatnio edytowany przez tanja (2007-09-11 18:48:47)


Nadzieja jest tęczą rozpiętą nad burzliwym potokiem życia.

Offline

 

#15 2007-09-11 18:50:50

luska

Bociuś

Skąd: Warszawa
Zarejestrowany: 2006-09-18

Re: Kociaki Danuśki

Kociaczki sa cudne.   Ale tak sobie mysle, ze moze dobrze byloby, gdyby Danusia pomyslala o sterylizacji kotek. Kocieta sa zawsze sliczne, ale potem dorastaja i nie ma co z nimi zrobic. Na forum.miau.pl (portal kociarzy) jest aktualnie 748 ogloszen o kotach do wziecia (a wiele ogloszen to kilka kotow - wiec tak na dobra sprawe to tych zwierzakow do wziecia jest pewnie ok. tysiaca). I to tylko na tym jednym forum.  Sama mam na tymczasie (ale pewnie juz zostanie na zawsze) koteczke znaleziona w wieku ok. 3 miesiecy w worku z piaskiem, rzuconym na tory. To nie bylo slepe, dopiero co urodzone kocie - gdzies przeciez musiala byc te 3 miesiace. A ze byla to kotka domowa to nie ma watpliwosci, bo dzikuska na pewno nie garnelaby sie do ludzi, jak to malenstwo, nie mowiac juz o tym, ze nie miala ani jednej pchly. Gdyby byla dzika bylaby zapchlona - jak one wszystkie. Pewnie ktos sobie wzial malutkiego kociaczka - ale kociaczek dorasta, musi sporo jesc, trzeba go leczyc (kotka miala bardzo zaawansowanego wirusa herpesa, atakujacego oczy), do tego ma zabki i pazurki jak szpilki i lubi ich uzywac w zabawie. Tak wiec pewnie znudzila sie i wyladowala w worku.  Wiem, ze sterylizacja to koszty, ale w wydzialach ochrony srodowiska urzedow gmin powinny byc fundusze na takie cele i moze warto byloby sprobowac.  Trzymam kciuki.  A maluchy przeslodkie - zebym tylko nie miala nadkompletu...
A przy okazji - dawno nie widzialam Danusi na forum. Mam nadzieje, ze wszystko w porzadku? Czekamy na kolejne fotki. Danusiu - pozdrawiam serdecznie.


"Kochałem psy. Koty naprawdę nigdy mnie wiele nie obchodziły. Tak było przynajmniej do chwili, gdy ożeniłem się z kobietą uwielbiającą koty. Ja chciałem psa, ona kota, poszliśmy więc na kompromis i zostaliśmy właścicielami dwóch kotów."  William J. Thomas

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.uf-clan.pun.pl www.hubiofmaster.pun.pl www.stalkerium.pun.pl www.klubbvixa.pun.pl www.tarant.pun.pl